Timberjack oczywiście nie ma nic wspólnego z karami umownymi, ale w ostatnim czasie odwiedziłem zaprzyjaźnioną firmę leśną gdzie przyglądałem się takiej oto maszynie:
Rozmowa, jak zawsze, dotyczyła wielu tematów. Wśród nich pojawiła się kwestia współpracy na linii wykonawca – podwykonawca. Zastanawialiśmy się wspólnie, jak odpowiednio przygotować umowę chroniącą interesy tego ostatniego.
Jest jedna uwaga, którą chciałbym na tym gruncie sformułować. Dotyczy ona właśnie zagadnienia kar umownych.
Jak wiesz, ich katalog w umowach stosowanych przez Nadleśnictwa jest obszerny. Będąc podwykonawcą musisz liczyć się z tym, że „główny” wykonawca zechce przerzucić na Ciebie ten ciężar. To rozsądne oczekiwanie, jeżeli dotyczy kar za czynności, które Ty jako podwykonawca realizujesz. Powinieneś bowiem ponieść negatywne konsekwencje swoich błędów i opóźnień.
Redagując umowę z „głównym” wykonawcą rozważ jednak następującą kwestię.
W Twoim interesie jest ograniczenie kontrahenta w prawie do obciążania karami do przypadków wynikających z umowy z Nadleśnictwem. Innymi słowy, wykonawca powinien móc nałożyć na Ciebie karę umowną tylko wtedy, gdy sam zostanie obciążony taką karą przez zamawiającego. W ten sposób Twoja odpowiedzialność będzie zależała tylko od oceny Twojej pracy dokonanej przez Nadleśnictwo, a nie od dodatkowej swobody firmy, która wygrała przetarg. Wszakże ostateczną instancją ustalającą jakość usługi tak czy owak jest zamawiający, a nie strona kontraktu, który Ty zawarłeś.
Jeżeli otrzymasz projekt umowy podwykonawczej, powinieneś sprawdzić, czy dokument gwarantuje Ci spełnienie powyższych oczekiwań. Powinny tam się znaleźć zapisy wprost zakazujące obciążania karami innymi niż te, które nałoży samo Nadleśnictwo.
***
O dodatkowych sugestiach w kwestii odzyskania naliczonych kar przeczytasz we wpisie sprzed niemal roku: Kary umowne – jak sobie z nimi radzić?
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }