Tym razem parę słów z materii sądowej, tym bardziej że praca w sądzie cieszy się moim szczególnym zainteresowaniem. Lubię dynamikę sporów, ich swoistą nieprzewidywalność oraz niecierpliwe oczekiwanie na zbliżający się wyrok.
W pewnym sądzie w Polsce toczy się niezwykle interesujący spór, w którym reprezentuję właściciela firmy leśnej. Po drugiej stronie barykady stoi Nadleśnictwo, z którym spieramy się o kary umowne. Zebraliśmy w sprawie już setki stron dokumentów i przesłuchaliśmy łącznie bodaj kilkunastu świadków. Teraz czekamy na końcową decyzję sądu. Zapewne jeszcze będzie okazja, aby napisać Ci o materii procesu i jego zakończeniu.
Tuż przed końcem rozprawy doszło do przesłuchania stron. Ponieważ ja reprezentuję indywidualnego przedsiębiorcę, było oczywiste że to on, jako strona, zostanie przepytany przed sądem.
Aktywnym uczestnikiem rozpraw od samego początku sporu był zastępca Nadleśniczego. Kiedy miało dojść do jego przesłuchania zacząłem zastanawiać się, czy to rzeczywiście druga, a nie pierwsza w hierarchii osoba w Nadleśnictwie, czyli Nadleśniczy, powinna odpowiadać na pytania.
Stara prawnicza prawda mówi, że warto zaglądać do przepisów, nawet tych, które dla adwokatów wydają się znane na wylot. Trafiłem więc na kodeksowy artykuł, który rozwiał moje wątpliwości. Okazało się, że w imieniu Skarbu Państwa (pamiętaj, Lasy Państwowe reprezentują właśnie Skarb Państwa), zeznawać może nie tylko kierownik, ale każda inna, wskazana osoba. W przypadku Nadleśnictwa może to być zatem nie tylko sam Nadleśniczy, ale także jego zastępca, a nawet inżynier nadzoru czy księgowy, pod warunkiem że wcześniej nie zeznawali w tej sprawie jako świadkowie.
Jeżeli zatem przyjdzie Ci kiedyś toczyć spór sądowy z Nadleśnictwem, niech nie zdziwi Cię, że nie koniecznie jego szef będzie odpowiadał na pytania sądu, Twoje lub Twojego prawnika.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }