Dla zewnętrznego obserwatora biznes leśny kojarzy się z typowo męskimi zajęciami. Kto jak nie dobrze zbudowany facet da sobie radę przy ręcznym pozyskaniu albo wytrzyma wielogodzinne drgania i hałasy wewnątrz kabiny harwestera.
Panie odgrywają jednak w branży bardzo istotną rolę, czego doświadczam na co dzień prowadząc z nimi czasem wielogodzinne rozmowy.
Zakłady usług leśnych to w większości przypadków firmy rodzinne, prowadzone w duecie żona – mąż. Klientki, z którymi mam przyjemność współpracować są osobami niezwykle przenikliwymi, których przezorność hamuje nieco ułańskie zapędy małżonków. Piękną płeć w usługach leśnych cechuje dociekliwość i dokładność (np. w analizowaniu dokumentów), a także duża doza zdrowego rozsądku. Zastrzegam przy tym – znam takie właścicielki firm leśnych, które działają nie tylko zza biurka, ale również w terenie, osobiście nadzorując prace leśne.
Panie, zahartowane w wieloletnich bojach z monopolistą, wiedzą dobrze czego chcą, mają jasno sprecyzowane cele, które wspólnie zdarza nam się realizować. Ich konsekwencja w dążeniu do realizacji planów jest naprawdę godna podziwu i mnie, jako adwokata, wspiera chociażby we wprowadzaniu w życie ustalonych strategii procesowych. W sprawach sądowych czuję się pewniej, kiedy mam u boku zdecydowaną i zdeterminowaną Klientkę.
Biznes, który z pozoru jest męski, okazuje się bardzo kobiecy. Bez udziały płci pięknej branża byłaby zdecydowanie uboższa…
Wszystkim Paniom związanym z usługami leśnymi przekazuję serdeczne pozdrowienia, a w prezencie – fotografia z dorobku Małżonki: