Pod koniec września miałem przyjemność prowadzić na zaproszenie Polskiej Leśnej Izby Gospodarczej szkolenie z zagadnień prawnych w firmach leśnych. Zdjęciową relację z tego wydarzenia znajdziesz na facebookowym profilu Izby, czyli tutaj.
Bardzo lubię bezpośrednie spotkania z przedsiębiorcami leśnymi. Prawie zawsze pojawiają się wtedy jakieś ciekawe zagadnienia lub pytania. Tak było i tym razem.
Pomimo, że od szkolenia upłynęło już kilka tygodni, w głowie ciągle mam omawianą tam kwestię wycofania się z umowy konsorcjum przez jednego z konsorcjantów. Pytano mnie, czy można to zagadnienie uregulować.
Jeżeli chcesz zaprzestać współpracy z partnerami, powinieneś skorzystać z zapisów umowy konsorcjum lub po prostu zawrzeć odpowiednie porozumienie. Problem nie leży jednak w tym, jak dogadać mają się dotychczasowi ZUL-owcy. Pamiętaj, że niezależnie od Waszych ustaleń, wszyscy nadal pozostaniecie stroną umowy z nadleśnictwem i każdy z Was będzie niezależnie od innych odpowiedzialny za wykonanie prac do końca roku. Bez względu zatem na to, czy i jak umowa pomiędzy ZUL-ami reguluje prawo do wycofania się z konsorcjum,
nie może ona zmienić treści uzgodnień z zamawiającym i pogorszyć jego sytuacji.
Standardowa umowa z nadleśnictwem nie przewiduje prawa do jej przedterminowego rozwiązania. Innymi słowy, ZUL, który chce zakończyć współpracę, nie może ot tak wycofać się z kontraktu. Klucze do rozwiązania problemu leżą po stronie zamawiającego i jego dobrej woli. Tylko zgoda nadleśnictwa (np. na zamianę Twojej osoby na innego, nowego konsorcjanta) spowoduje, że będziesz mógł na zawsze zapomnieć o zamówieniu i skupić się na nowych przedsięwzięciach. Nie zmieni tego żaden zapis w umowie konsorcjum.
Porozumienie z zamawiającym będzie oznaczało podpisanie odpowiednich dokumentów. To, co pozostaje po Twojej stronie, to zadbanie aby ich treść dała Ci pewność, że nie będziesz więcej musiał martwić się o niechcianą pracę.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }