Wiosna już chyba za pasem, ale to zdjęcie zrobiłem jeszcze zimową porą, podczas mojego kolejnego wyjazdu do siedziby jednej z firm leśnych. Celem było omówienie kilku ważnych dla Klienta kwestii prawnych.
Spośród wielu z nich poruszony został, choć nieco na marginesie, temat solidnej umowy konsorcjum. Klient ma niestety przykre doświadczenia z konsorcjantem, co zainspirowało mnie do niniejszego wpisu.
***
Do czego potrzebna jest umowa konsorcjum?
Im mniej znasz partnera, z którym zamierzasz realizować usługi leśne, tym bardziej powinieneś zadbać o treść umowy konsorcjum.
Konsorcjanci są solidarnie zobowiązani do wykonania umowy z Nadleśnictwem. Ta banalna prawda jest znana chyba większości firm leśnych w Polsce. Sęk w tym, że nie rozwiąże ona wszystkich problemów pojawiających się pomiędzy wspólnikami. Solidarność zobowiązania dotyczy relacji wykonawcy – zamawiający, które skądinąd są szczegółowo uregulowane umową o wykonanie zamówienia.
Ustalenia pomiędzy liderem i jego partnerami pozostają zatem do samodzielnego uzgodnienia. Właśnie dlatego warto uważnie pochylić się nad umową konsorcjum.
Szczególnie wrażliwa na prawidłową umowę jest sytuacja, w której konsorcjanci są sobie zupełnie obcy, nie współpracowali dotychczas ze sobą, a co więcej (to też się zdarza) pochodzą z odległych zakątków kraju. Tego typu relacja, z oczywistych względów narażona na ograniczone zaufanie, powinna skłonić strony do szczegółowego opisania zasad przyszłej współpracy.
Bywa również, że wspólników cechują różnice w sytuacji majątkowej czy w stabilności ich firm. Innymi słowy, może zdarzyć się tak, że na wypadek problemów w realizacji zamówienia, jeden ma dużo więcej do stracenia, niż drugi.
Jak napisać umowę konsorcjum?
Solidna umowa konsorcjum powinna spełniać następujące cele:
Po pierwsze: wyrażać intencje związane z zawarciem konsorcjum, takie jak łączenie potencjałów i wzajemne wsparcie.
Po drugie: określać zakres obowiązków członków konsorcjum. Co do zasady każdy powinien wiedzieć i zadeklarować, za jakie prace będzie odpowiadał. Zwykle mamy do czynienia z podziałem terytorialnym. Po co to robić? Po to, aby było wiadome, kto odpowiada za ewentualne nienależyte wykonanie umowy i kto powinien ponieść z tego tytułu negatywne konsekwencje, czyli zapłacić kary.
Po trzecie: dodatkowo podkreślać konieczność wykonywania prac tak, jak wymaga tego umowa z Nadleśnictwem. W ten sposób każdy konsorcjant nakłada na siebie zobowiązanie spełniania norm i zasad nie tylko względem zamawiającego, ale także swoich wspólników.
Po czwarte: określać zasady wzajemnego fakturowania. To będzie konieczne wtedy, gdy Nadleśnictwo oczekuje wystawiania jednej faktury przez lidera. Wspólnicy muszą wiedzieć, w jaki sposób ostatecznie do nich trafią pieniądze od lidera.
Po piąte: umowa konsorcjum powinna regulować sposób organizacji prac w sytuacjach nagłych lub nieprzewidzianych. Moim zdaniem lider powinien w tym zakresie zyskać jakieś organizacyjne kompetencje.
Po szóste: z umowy konsorcjum powinno wynikać w jaki sposób partnerzy poniosą konsekwencje obciążania konsorcjum karami umownymi. Liderowi wystawiającemu fakturę powinno przysługiwać uprawnienie do zmniejszania wynagrodzenia partnerów o nałożone kary umowne.
Po siódme: sugeruję zawarcie w umowie konsorcjum jakichś klauzul dotyczących zakresu odpowiedzialności odszkodowawczej poszczególnych członków względem siebie za nienależyte wykonanie umowy z Nadleśnictwem. Takie zapisy mogą okazać się zbawienne w sytuacji, w której jeden poniesie negatywne konsekwencje za drugiego i będzie oczekiwał rekompensaty.
Czy Twoja umowa konsorcjum spełnia powyższe warunki?