Jeżeli świadczysz usługi na rzecz Lasów Państwowych, to termin split payment nie jest Ci obcy co najmniej od początku lipca.
Nie jest Ci obcy także dlatego, że zapewne zajrzałeś już do tego i tego wpisu.
Jeżeli właśnie próbujesz przekonać Nadleśnictwo, aby zrezygnowało ze split payment, proponuję Ci przyjrzeć się jeszcze jednej kwestii związanej z tym zagadnieniem.
Otóż w korespondencji, która trafia od zamawiających do wykonawców pojawia się argument, że split payment ma zapewnić Nadleśnictwu bezpieczeństwo przy rozliczeniu VAT-u. Jak rozumiem, chociaż nie jest to wprost powiedziane, zamawiający chce mieć pewność, że płaci VAT na rzecz podmiotu, który faktycznie jest uprawniony do jego naliczania.
Moim skromnym zdaniem bezpieczeństwo nie jest argumentem na rzecz przymusu stosowania split payment w rozliczeniach na gruncie tegorocznych umów.
O jakim bezpieczeństwie jest mowa skoro wykonawcy wyłonieni w procedurze przetargowej przechodzą sito wstępnej kwalifikacji? Nie mamy przecież do czynienia z firmami – krzakami, podmiotami faktycznie nieistniejącymi, a służącymi wyłącznie wyłudzaniu VAT-u.
Usługi, za które ZUL-e oczekują zapłaty, są realnie świadczone, co skrzętnie w każdym miesiącu weryfikują leśniczowie. Faktury wystawiane przez firmy leśne nie są fikcyjne, ale stanowią efekt ich ciężkiej, często okupionej dużym poświęceniem pracy.
ZUL to nie członek mafii wyłudzającej VAT, ale przedsiębiorca od lat prowadzący działalność pod własnym imieniem i nazwiskiem na tym samym terenie, znany nadleśniczemu i pracownikom Nadleśnictwa osobiście, będący z niektórymi z nich nawet na „Ty”.
Jak się ma bycie na „Ty” z inżynierem nadzoru lub nadleśniczym do bycia członkiem karuzeli VAT…?
***
Z wakacyjnej galerii Żony:
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }