Postanowiłem opublikować ten wpis, aby przestrzec Cię przed pochopnym podpisywaniem niekorzystnych dokumentów.
***
Nadleśnictwo zwraca się do wykonawcy z propozycją: „Prosimy podpisać aneks do umowy o zamówienie z powodu COVID”. Zmiana ma dotyczyć zatwierdzenia nowego, procentowego harmonogramu prac. Załączona do aneksu tabela pokazuje to, z czym ZUL ma faktycznie do czynienia – poziom pozyskania w ostatnich miesiącach bliski zeru.
Wstęp do aneksu obszernie opisuje epidemię i jej wpływ na brak odbiorców drewna. Ze wstępu wynika, że COVID spowodował modyfikację harmonogramu. Brakuje jednak konkretów, np. o ile rzeczywiście spadła sprzedaż surowca.
***
Nasuwa się pytanie, jaki jest cel zmiany umowy. Intencja zamawiającego ujawnia się w jednym z zapisów krótkiego skądinąd dokumentu.
Otóż przewiduje on zrzeczenie się przez wykonawcę wszelkich roszczeń spowodowanych opisanym wcześniej stanem epidemii. Co ciekawe, nie jest mowa o roszczeniach wynikających ze zmiany harmonogramu, ale o wszystkich roszczeniach wywołanych epidemią. Innymi słowy, aneks do umowy o zamówienie pozornie obejmuje wyłącznie wprowadzenie innego rozkładu prac w czasie. W rzeczywistości pozbawia kontrahenta jakichkolwiek pretensji spowodowanych nie wykonywaniem umowy.
Moim zdaniem zamawiający działa nieuczciwie proponując słabszemu kontrahentowi podpisanie tego typu dokumentów.
***
Aneks pozbawia firmę leśną prawa do dochodzenia strat chociażby za to, że zamawiający nie zleci gwarantowanych 70% wartości umowy. Wykonawca zostanie pozbawiony możliwości poddania pod sąd oceny tego, na ile COVID rzeczywiście uniemożliwił realizację zamówienia (np. kwestia „reguły 20%„). Nie będzie mógł żądać ustalenia przed sądem, czy Nadleśnictwo miało prawo w ogóle wstrzymać pracę tylko dlatego, że nie dysponowało pieniędzmi na wypadek perturbacji na rynku surowca.
Zmiana umowy zabierze wykonawcy prawo ustalenia, czy można było zaniechać zleceń z hodowli i zagospodarowania, skoro nie mają one nic wspólnego ze zbytem na drewno. Ci najbardziej zdeterminowani utracą prawo żądania stwierdzenia, że Nadleśnictwo naruszyło umowę skazując ich na niepewność i wegetację przez kilkanaście tygodni. Jest wiele osób w branży, które czują się z tego powodu skrzywdzeni.
***
Nie twierdzę, że wszyscy poszkodowani będą zainteresowani procesowaniem się z Nadleśnictwem. Taki oręż w garści jest jednak do końca roku istotnym argumentem chociażby w walce o jak najszybsze powracanie do normalnego tempa prac. W ostateczności, otwiera drogę do procesu sądowego gdyby straty okazały się naprawdę wysokie. Pozew zmusi Nadleśnictwo do dokładnego pokazania i udowodnienia związku pomiędzy koronawirusem a zaprzestaniem zleceń. Tam, gdzie prac nie było w ogóle, zamawiający będzie miał trudne zadanie. Nie koniecznie sąd zrozumie argument, że Nadleśnictwo ledwo dopięło budżet opierając go pierwotnie wyłącznie na zyskach z drewna.
***
Nie wykluczam, że w pewnych sytuacjach podpisanie aneksu może się opłacać. Nic jednak za darmo – Nadleśnictwo powinno dać firmie leśnej coś w zamian.
Zakres żądań uzależniam od Twoich potrzeb. Mógłbym na przykład wyobrazić sobie ustalenia, że zamawiający nie nałoży kar jesienią kiedy nastąpi nagłe przyspieszenie zleceń, a ZUL nie odzyska zdolności organizacyjnych i doprowadzi do opóźnień. Inny pomysł – zamawiający składa gwarancję realizacji nowego harmonogramu zgodnie z jego treścią pod rygorem odpowiedzialności (czyli bez stwierdzenia, że jest „orientacyjny”). Takich propozycji można wyobrazić sobie więcej, niezależnie od tego, że elastyczność po stronie Nadleśnictwa będzie ograniczona.
***
Z galerii Żony: