Do tego wpisu nie zainspirowała mnie czysta satysfakcja z wygranej sprawy w KIO. Chodzi raczej o okoliczności, w jakich się ona toczyła.
Rozmawiając z klientem o zakończonym postępowaniu odwoławczym, dowiedziałem się co „w terenie” działo się w czasie, kiedy czekaliśmy na termin rozprawy. Otóż okazało się, że przedstawiciele Nadleśnictwa wyrażali wobec właściciela ZUL-a dezaprobatę w związku z wniesieniem odwołania.
Na tyle na ile zrozumiałem relację zasłyszaną przez telefon, pracownicy zamawiającego mieli dziwić się, dlaczego wykonawca podjął się zaskarżenia, twierdzić, że jest to zbędne lub że wykonawca nie powinien był tego robić.
Słuchając tych informacji oraz wiedząc już, że wyrok zapadł korzystny dla odwołującego, odczułem zadowolenie. Nie tylko dlatego, że KIO rozstrzygnęła o odwołaniu tak, jak tego chcieliśmy. Odniosłem dodatkowo wrażenie – choć przyznaję, takie poczucie nie powinno cechować profesjonalnego adwokata – że utarliśmy nosa zamawiającemu.
Pomyślałem tak dlatego, że z całą mocą nie akceptuję zachowania, z którym zetknął się mój Klient.
Sprowadza się ono bowiem do tego, że Nadleśnictwo kwestionuje ustawowe uprawnienie przegranej firmy do skontrolowania przetargu. Przedstawicielom zamawiającego umknęło, że każdy, w szczególności ten, kto nie otrzymał zamówienia, może oddać taką decyzją pod kontrolę KIO.
Tu nie chodzi tylko o czyste prawo do odwołania. Tu chodzi o pryncypia – uczciwą konkurencję i równość uczestników rynku rywalizujących o publiczne zlecenia. Nawet, jeżeli KIO nie podzieli zastrzeżeń przegranego, jego prawo do zaskarżenia tak czy owak się zmaterializuje.
Słowna dezaprobrata wobec odwołania dowodzi, że osoby związane z zamawiającym nie rozumieją fundamentów procesu przetargowego, nie akceptują, że nawet najmniejszy ZUL może chcieć podważyć wybór oferty. Wystarczy, że spełni warunki formalne – opłaci wpis i wniesie pismo w terminie.
Komentarze pod adresem właściciela firmy są niedopuszczalnym przejawem protekcjonalnego traktowania niezależnego przedsiębiorcy i dowodem na to, że nie wszyscy jeszcze przyzwyczaili się do zdrowych, partnerskich relacji w branży usług leśnych.
Każda taka kolejna sprawa w Izbie na szczęście oddala nas od podobnych praktyk.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }